Temat poruszany już tak wiele razy, że aż nudny, nijaki i bez polotu. Problem polega na tym, że ilość nie oznacza jakości. Kwiatki, które znajduję w internecie na ten temat sprawiają, że dopada mnie niemoc i zaczynam zastanawiać się, jak ktoś mógłby kupić taki stek bzdur. Zapominam jednak, że przeciętny użytkownik siodeł i innego skórzanego sprzętu jeździeckiego nie ma na temat skóry wiedzy, którą ma rymarz, czy nawet jego uczeń. Są to tak podstawowe kwestie, jak kierunek rozkroju skóry, czy poprawne nazewnictwo, które wpajane jest nam od pierwszych chwil przyjęcia na naukę zawodu. Jest to także sposób konserwacji skóry z wyjaśnieniem, dlaczego tak, a nie inaczej. Wszystko, co dzieje się w warsztacie rymarskim ma swoje podstawy. Nie są to jednak zwykłe tradycje, a sztuka zawodowa, czyli inaczej wiedza i zdolność do jego wykonywania.
Podstawy

Skóra jest produktem naturalnym, która po przejściu procesu garbowania, może zostać przetworzona na różnej postaci produkty. W zależności od metody garbowania, grubości, miejsca pochodzenia etc. dany kawałek skóry przeznaczony może być do wykonania określonego rodzaju produktu. Miejsce pochodzenia, czyli rejon, z którego została zdjęta, nadaje jej pewne właściwości, które znając, możemy wykorzystać w produkcji. Skórę dzielimy na rejon pochodzenia pod względem wyciętej części: cała skóra, połówka (pół całej skóry), karki, boki, szczupaki (skóra bez boków), półszczupaki, krupony i półkrupony. Uczeń rymarstwa przyswaja tę wiedzę w znacznie bardziej rozbudowanej formie na samym początku toku nauki. Jest to tak elementarna składowa, jak umiejętność szycia ręcznego. Skórę bowiem trzeba wiedzieć, jak rozkroić, aby finalny produkt posiadał odpowiednie cechy. Nie mam tu na myśli podzielenia całej skóry na wyżej wymienione kawałki, ale kierunek krojenia określonej części. Taki wymóg musi być spełniony z uwagi na kierunek ułożenia włókien skóry. Źle rozkrojona skóra na produkty sprawi, że będą one ciągliwe i mniej wytrzymałe, co nie może mieć miejsca np. w przypadku pasów uciągowych.
Typ garbowania natomiast nadaje skórze pewne cechy, w zależności od procesu. I tak możemy wyróżnić m.in. popularny typ garbowania roślinnego, chromowego, olejowego, czy woskowego, a także lakierowanego. Skóra może być także międlona, co nadaje jej miękkości, ciągliwości i elastyczności, dzięki czemu można dowolnie ją kształtować. W trakcie procesu produkcji skóry można określić także, czy ma być ona barwiona, czy w kolorze naturalnym. Jako ciekawostkę dodam, że garbarnie nie przepadają za produkowaniem skór białych, ponieważ wiąże się to z precyzyjnym czyszczeniem maszyn. Ponadto każdy z typów garbowania charakteryzuje określony czas produkcji, od kilku tygodni, do wielu miesięcy. Dodatkowo skóry dzieli się na licowe i dwoiny.
Skórę można podzielić także na klasy jakości, od pierwszego do czwartego. Klasa pierwsza oznacza skórę w głównej mierze pozbawioną jakichkolwiek wad estetycznych i jest najdroższa. Klasa najniższa zaś cechuje skóry z wieloma znamionami, bliznami i innymi artefaktami, które w głównej mierze utrudniają produkcję. Taka skóra oczywiście znajduje zastosowanie w produkcji, zależy to rzecz jasna od rodzaju produktu, na który jest przeznaczona.
Skoro skóra jest produktem naturalnym, należy rozważać jej istotę w określony sposób. Jest to materiał wytrzymały, wdzięczny i długowieczny, jeżeli zatroszczymy się o nią z należytą starannością. Żeby móc jednak pojąć dlaczego wymaga ona tyle uwagi, trzeba zrozumieć, a raczej zdać sobie sprawę z tego, że jest to produkt pochodzenia zwierzęcego. Jak wielu z nas wie, skóra jest największym organem. Spełnia ona wiele bardzo ważnych funkcji i aby pozostawała w dobrej kondycji jeszcze na żywym zwierzęciu, wymagane jest uruchomienie pewnych procesów. Tak jak u ludzi, krowy wytwarzają swego rodzaju sebum o odrobinę innym składzie od ludzkiego. Nadaje ono skórze wodoodporności, elastyczności, ciągliwości, ogranicza nadmierną wymianę wody z otoczeniem zewnętrznym itd. Podczas garbowania (w zależności od rodzaju wyprawienia) skóra pozbawiana jest tych olejków oraz wytwarzających je gruczołów, które nadawały jej wyżej wymienionych własności. Stąd bierze się potrzeba powtarzalnego natłuszczania skóry, aby utrzymać ją w dobrej kondycji. Dzięki istnieniu porów preparaty kondycjonujące mają szansę przeniknąć wgłąb jej struktury (zależy od rodzaju skóry). Na rynku dostępnych jest wiele preparatów czyszczących i kondycjonujących. Należy dobierać je odpowiednio do rodzaju skóry oraz roli, jaką mają spełnić. I tak, mamy preparaty czyszczące, nawilżająco-kondycjonujące oraz zabezpieczające. Trik polega na tym, aby tak dobrać preparaty, aby zapewnić skórze to, czego została pozbawiona. Innymi słowy musimy zastąpić naturalne procesy poprzez podjęcie stosownych czynności impregnujących z zastosowaniem preparatów przeznaczonych do określonego typu skóry. Muszą one posiadać w swoim składzie te składniki, które spełnią rolę wytwarzanych naturalnie przez zwierzę. Ogromnym błędem jest zatem używanie olejów roślinnych, w tym kokosowego, olejków dla niemowląt, past tranowych, skórek banana, masła shea, czy smalcu! Żadna z tych substancji nie ma tego, czego potrzebuje skóra naturalna, aby utrzymać ją w dobrej kondycji przez lata. Dają one krótkotrwały efekt, często wiążąc się z poważnymi konsekwencjami w bliskiej przyszłości. Do konsekwencji tych można zaliczyć m.in. pleśnienie, trwałe zaplamienie skóry, wybarwienia pigmentacyjne, gnicie, umożliwienie rozwoju kultur bakterii, brak ochrony przed plamami solnymi, nadmierne przesuszenie i pękanie, brak elastyczności, czy okropny zapach zjełczałego tłuszczu spożywczego, którym natłuszczona została skóra.

Zasady są po to, aby je łamać
Znam wiele osób wytwarzających piękne skórzane produkty własnoręcznie, które mogłyby być jeszcze piękniejsze, gdyby tylko miały możliwość dokształcenia się w sztuce rymarskiej. Obserwuję bowiem śliczne, fantazyjne kształty napierśników i ogłowi, czy kantarów, którym brakuje ostatniego szlifu lub właściwej techniki szycia ręcznego, czy lepszego wyboru rodzaju skóry. Ten sam problem tyczy się usługodawców z branży i wszystko rozbija się o barierę wiedzy specjalistycznej. Sztuka rymarska w głównej mierze na terenie Polski zanikła, pozostawiając rynek pusty z dużym zapotrzebowaniem na produkty i usługi. W internecie można odnaleźć wiele materiałów na temat wytwarzania produktów, czy dokonywania napraw. Przytłaczająca większość z autorów tych materiałów jednak nie ma podstaw i umiejętności, a także narzędzi. Ci zaś, którzy faktycznie są rymarzami, publikują albo krótkie filmy, które pozostawiają ogromny niedosyt albo długie bez komentarza. Może się zatem zdawać, że nie chcą wpuścić obcego w zamknięte kręgi. W istocie jest zupełnie inaczej. Rymarze nie chcą uczyć przez internet, telefon, czy pisemnie z pewnych przyczyn. Są to przede wszystkim możliwości, które są nieograniczone w prawidłowo i dobrze wyposażonym warsztacie rymarskim. Rymarstwa nie można nauczyć się wyłącznie czytając, czy oglądając filmy na YouTube. Rymarstwo trzeba poczuć, zobaczyć na własne oczy, spróbować pod nadzorem dlatego, że mistrz może natychmiast skorygować błędy i od razu wpoić prawidłową technikę pracy. Dodatkowo uczeń nie ma prawa do przyuczania do zawodu w ogóle, czeladnik może to robić pod nadzorem mistrza i tylko mistrz może robić to samodzielnie z wiadomych przyczyn – wiedzy, umiejętności i doświadczenia. Z tego również powodu nie jestem uprawniona do zdradzania wszystkich informacji w artykułach, aby nie stwarzać zagrożenia źle zrozumianej czynności.
"Czymże są mężczyźni w porównaniu do skał i gór?"
Kiedy widzę zatem osoby chwalące się swoją pracą (słusznie) i opiewające swoje zdolności, umiejętności i niekiedy wiedzę (już niesłusznie), mam mieszane uczucia. Problem ten w dużej mierze dotyka sattel fitterów, którzy po ukończeniu krótkiego kursu i otrzymania dyplomu uczestnictwa otrzymują gratis rozdmuchane ego. Tymczasem rymarstwo jest sztuką uczącą ogromnej pokory i ostrożności. Im więcej wiemy, tym większa jest nasza świadomość o tym, czego jeszcze nie wiemy. Aby móc podejść do egzaminu czeladniczego należy odbyć przynajmniej 3 lata udokumentowanej praktyki pod okiem mistrza. Dalej następuje kilkudniowy egzamin ustny, pisemny oraz praktyczny w cudzej pracowni, aby zdający egzamin m.in. mógł udowodnić znajomość narzędzi oraz metod pracy nimi. Podczas egzaminu praktycznego jest zdany wyłącznie na siebie, a osoby jednocześnie pracujące z nim w warsztacie nie mają prawa ingerować w jego pracę. Wobec tych faktów zdumiewa mnie zatem buta i egocentryzm ludzi, którzy 'zajmują się rymarstwem' bez stosownych uprawnień i jednocześnie nazywają sami siebie 'wykwalifikowanymi”. Następnie publikują wpisy blogerskie lub posty na social mediach o konserwowaniu skóry mieszaniną tłuszczów spożywczych, preparatów kosmetycznych z drogerii i rozpuszczonych w tyglu niedorzeczności na wolnym ogniu. Problem dotyczy głównie osób świadczących usługi rymarskie tego typu, dlatego temat hobbystów-producentów nie będzie dalej poruszany.
Cechy preparatów odpowiednich dla skór naturalnych
Zanim przejdziemy do wymieniania cech preparatów, należy zacząć od zadań, jakie mają spełnić. Mydła, pianki i płyny czyszczące, jak sama nazwa wskazuje, mają czyścić, ale także odtłuszczać skórę, dzięki czemu nie tylko pozbywamy się zabrudzeń, ale także pozostałości po poprzedniej „sesji” impregnacyjnej oraz osadów pochodzących z wydzielin produkowanych przez skórę konia. Szczególną uwagę należy zwrócić na drobne plamy na powierzchni skóry, powstałe w wyniku m.in. nagromadzenia się past i fizjologii konia, które są magnesem dla brudu, pyłu i kurzu. Często zostają zignorowane, bo wzięte za przebarwienia wynikłe z użytkowania, zwłaszcza brązowej skóry.

Przy okazji trzeba wspomnieć, że przeważająca większość preparatów czyszczących ma w swoim składzie gliecerynę, która ma właściwości higroskopijne. Oznacza to, że wysusza skórę i po zastosowaniu mydła koniecznie należy ją natłuścić olejem bądź pastą. W przeciwnym razie narażamy ją na nadmierną utratę wilgoci, wysychanie i pękanie oraz zrywanie. Nie polecam ufać preparatom 'ileś-w-jednym', ponieważ produkty te zawierają glicerynę w składzie, która jednocześnie działa na skórę zbawiennie i katastrofalnie, jeżeli po zastosowaniu multipreparatu jej nie zabezpieczymy.
Drugie w kolejności są oleje przeznaczone do skór. Ich nadrzędnym zadaniem jest nawilżenie skóry, dzięki czemu przywracają jej giętkość, elastyczność, miękkość i pozwalają na ogólną pracę skóry pod obciążeniami eliminując ryzyko pękania, rwania i przesuszenia. W połączeniu z olejami stosujemy pasty, których zadaniem jest przede wszystkim zamknięcie wchłoniętego oleju wewnątrz skóry, a także ochrona przed wilgocią z zewnątrz. Oleje w temperaturze pokojowej mają postać płynną, pasty zaś stałą.
Odnośnie składu produktów przeznaczonych do skór (mówię tutaj o skórach licowych, najczęściej wykorzystywanych w produkcji siodeł; pomijam skóry lakierowane, nubukowe i zamszowe, których czyszczenie i konserwacja przebiega inaczej), należy poszukiwać w nich wosków pszczelich i lanoliny, trzeba jednak mieć świadomość, że im wyższa zawartość wosków w składzie, tym mniejszą możliwością penetracji skóry cechuje się pasta. Na rynku dostępne są ich różne rodzaje, które stricte przeznaczone są do stosowania w formie ochrony przed nadmiernym wysychaniem (produkt w głównej mierze pozostaje na powierzchni skóry) lub jako produkt o podwójnym zastosowaniu – kondycjonująco ochronnym i wówczas ma rzadszą konsystencję (lepiej się wchłania). Oleje zaś dostępne są z oznaczeniem 'neatsfoot' lub bez. Nazwa ta pochodzi od staroangielskiego określenia na bydło oraz części ciała, z której olej ten jest wytwarzany (bez racic). Zwykle stanowią mieszankę wraz z olejami mineralnymi i innymi pochodzenia zwierzęcego. Oleje bez wymienionego oznaczenia nie zawierają w swoim składzie tego składnika.
Na rynku dostępne jest mrowie produktów czyszczących i konserwujących. Znając jednak podstawy procedury dbania o skórę wybór robi się prosty. Jeżeli mogę polecić niektóre produkty z tej kategorii, to będą to m.in. C&D&M, B&E, a także Fiebing’s, czy Sedgwick. Należy jednak pamiętać, że preparaty nie rozwiążą wszystkich problemów. Pomogą z walką z plamami solnymi pochodzącymi z końskiego potu oraz rozwiążą problem wysychania i pękania, natomiast nie uchronią całkowicie przed pleśnią i gniciem, gdy przechowujemy sprzęt w wilgotnym miejscu bez dobrej wentylacji. Należy również pamiętać, że szybkie wysychanie skóry prowadzi do jej twardnienia, trzeba zatem unikać sytuacji, w której np. siodło schnie przy grzejniku, na słońcu, czy obok kominka. Przy starszych siodłach lub sprzęcie długo nie konserwowanym nieraz pójdzie litr oleju zanim skóra odzyska swoją elastyczność, dlatego proszę się nie zrażać. Nawilżanie powtarzamy za każdym razem, gdy skóra zaczyna sztywnieć. Niestety nie można określić konkretnego przedziału czasowego, ponieważ wysychanie przebiega różnie, w zależności od pory roku, wilgotności powietrza, częstotliwości konserwacji, intensywności użytkowania, czy wieku skóry. Jedno jest jednak pewne – skóra otoczona troską odwdzięczy się wieloletnią sprawnością i wytrzymałością oraz wspaniałym wyglądem. Warto zatem zadbać o nią w odpowiedni sposób, a przepisy z zastosowaniem gęsiego smalcu wsadzić między bajki i dowcipy na wieczorach towarzystkich.
Dodaj komentarz